Wiele polskich przepisy prawa jest albo mało precyzyjnych ( co stwarza okazję do sporów, unikania odpowiedzialności ), martwych ( mało kto się do nich stosuje ), kłóci się z innymi przepisami lub też przestrzeganie prawa nie jest wystarczająco kontrolowane.
Podobnie jest w przypadku publicznego dostępu do wód i zbiorników wodnych oraz do tzw. linii brzegowej.
Patologia w tym zakresie jest ostatnio znaczna – wielu właścicieli działek ( nawet developerów – przykład ) leżących na wodą grodzi je jak tylko się da najdalej ( najlepiej żeby ogrodzenie stało w wodzie ), stawia znaki zakazu przybijania do brzegu, straszy – gdy właściciel terenu przyległego do wody używa groźby bezprawnej lub przemocy wobec osoby w celu zmuszenia do zaniechania przybicia do brzegu i odpłynięcia z tego miejsca, popełnia przedstępstwo z art. 191 § 1 k.k. ( kara pozbawienia wolności do lat 3 )
Wynika to często z chęci zysku i pobierania opłaty za „ dobicie do brzegu „ lub biwakowanie ( w świetle prawa jest to nielegalne ) lub „ ochrony swojej „ własności.
Gminy zaś nie za bardzo się dotychczas tym przejmowały – ponieważ przepisy prawa powodowały, że osoba nie mająca interesu prawnego ( np. kajakarz ) nie mogła wystąpić z roszczeniem ustanowienia takiego dostępu. Także brak uregulować prawnych dotyczących „ sztucznych zbiorników „ ( przykładem jest tu Zalew Zegrzyński ) powoduje, że właściciel działki grodząc ją do linii wody nie ponosi żadnych konsekwencji prawnych.
Wielu właścicieli stawia też inne „ konstrukcje „ np. pomosty, które skutecznie ograniczają dostęp do linii brzegowej lub wód ( jest to również nielegalne działanie gdyż na taką budowlę zgodnie z prawem wodnym należy uzyskać pozwolenie wodnoprawne i/ lub pozwolenie budowlane ). Za takie działanie ustawa przewiduje tutaj karę aresztu, ograniczenia wolności lub grzywny.
Dodatkowo sankcje karne za wybudowanie budowli bez zgłoszenia albo pozwolenia przewiduje prawo budowlane – uniemożliwianie dostępu do wód, o którym mowa w art. 28 ust. 1 i 2 – kara grzywny , grodzenie nieruchomości przyległych do powierzchniowych wód publicznych w odległości mniejszej niż 1,5 m od linii brzegu – kara grzywny .
„ Art. 27 prawa wodnego zabrania grodzenia nieruchomości przyległych do powierzchniowych wód publicznych w odległości mniejszej niż 1,5 m od linii brzegu, a także zakazywania lub uniemożliwiania przechodzenia przez ten obszar.
Prawo wodne określa, iż linię brzegu dla cieków naturalnych, jezior oraz innych naturalnych zbiorników wodnych stanowi krawędź brzegu lub linia stałego porostu traw albo linia, którą ustala się według średniego stanu wody z co najmniej ostatnich dziesięciu lat.
Przepis art .28 ust. 2 tego prawa mówi, że właściciel nieruchomości przyległej do wód objętych powszechnym korzystaniem jest obowiązany zapewnić dostęp do wody w sposób umożliwiający to korzystanie.
Gdy właściciel nieruchomości sam nie wyznacza części nieruchomości, umożliwiając dostęp do wody, wchodzi procedura wydania stosownej decyzji przez wójta, burmistrza lub prezydenta. W takim wypadku właściciel może liczyć na odszkodowanie.
Właścicielowi nie wolno celowo utrudniać poruszania się w linii brzegowej ani podejmować działań, które mogłyby to uniemożliwić. Turysta ma prawo przybić do brzegu wód płynących.
Zapewnienie dostępu do brzegu dla płynącego to również potrzeba zapewnienia bezpieczeństwa np. turystom, kajakarzom.
Ustawa prawo wodne przyznaje każdemu prawo do powszechnego korzystania m.in. ze śródlądowych powierzchniowych wód publicznych.
Sytuację tę porządkuje ( korzystne dla żeglarzy, wędkarzy, turystów – słowem każdego z nas ) wydane ostatnio orzeczenie Naczelnego Sądu Administracyjnego (sygnatura akt: II OSK 621/12).
Art. 34 ust. 1 i 2 prawa wodnego ustanawiają prawo do powszechnego korzystania z wód publicznych śródlądowych i morskich dla każdego, m. in. do wypoczynku, turystyki, uprawiania sportów wodnych.
Według NSA każdy może więc domagać się wyznaczenia dostępu do jeziora.
Tak więc turysta, żeglarz czy wędkarz będzie mógł domagać się od miejscowych władz, w drodze decyzji administracyjnej, zapewnienia mu dostępu do brzegów wód publicznych.
Myślałem, że juz dzisiaj nie znajdę niczego ciekawego, a tutaj taki wpis. No no, to mnie zastało zaskoczenie. Polecam!
PRAWO SWOJE A PAŃSTWO W PAŃSTWIE SWOJE !:-(
StrSzniE sIę tO cZytA. Ale artukuł świetny!
Wszytsko pięknie, niestety to martwe prawo, nie do wyegzekwowania, jesteśmy w przedzień kolejnej rozprawy a od ponad roku nic w sprawie nie drgnęło: https://www.facebook.com/media/set/?set=a.1687559241529483.1073742309.1542534452698630&type=1&l=dfa288d357
W Polsce prawo często jest odpowiednie ale problem jest z jego stosowaniem oraz samym sądownictwem.
"Sytuację tę porządkuje ( korzystne dla żeglarzy, wędkarzy, turystów – słowem każdego z nas ) wydane ostatnio orzeczenie Naczelnego Sądu Administracyjnego (sygnatura akt: II OSK 621/12)" – orzeczenie to dotyczy niestety zupełnie innych kwestii nie zaś tych tutaj opisanych
Witam serdecznie9
Mam pytanie odnośnie konkretnego jeziora a chodzi mi o j.Zygmunta Augusta koło Knyszyna (woj. podlaskie) jest to zbiornik powstały ok 1560 roku na rzece Nereśli kiedyś i obecnie jest tam prowadzona hodowla ryb z tym że kiedyś był dostęp do tego zbiornika a obecnie dzierżawca zabrania całkowicie dostępu do brzegów – czy ma takie prawo?
Witam. Jeśli zbiornik jest na rzece to musi zapewnić dostęp.
Witam, proszę o definicję linii brzegowej na sztucznym zbiorniku wodnym , gdzie stan wody w miarę jest stabilny, ale ulega czasowym zmianom, na dodatek nad tym jeziorem obowiązują uchwały o obszarze chronionego krajobrazu. Wielu nowobogackich buduje sobie domy mieszkalne i dacze w odległości mniejszej niż 150mb od linii brzegowej ( zakaz wynikający z uchwały o obszarze chronionego krajobrazu). Wybudowano tam również prywatne pomosty nie mówiąc już o płotach, które stoją na skarpach tak stromych, że nie ma nawet tych 1,5 m na przejście, a jedynie możliwe jest dobicie do brzegu, ale nie ma mowy o tym, aby na niego wysiąść.Jak się do tego zabrac ze strony prawnej ?
Generalnie takie sprawy najlepiej zgłaszać do nadzoru budowlanego lub gminy ( trzeba pamiętać, że na budowę pomostu trzeba mieć również pozwolenie wodnoprawne ). Polecam też do takich spraw prawnika urbanistę…
co z prywatnymi pomostami na jeziorze, gosć ma pozwolenie na budowę, etc, – w dalszej częśći art 27 prawa wodnego napisano, że aby korzystać z prywatnie zbudowanego pomostu należy miec zgodę właściciela
Myślę, że wyczerpująca odpowiedź na to pytanie została udzielona tutaj – http://www.wspolnota.org.pl/index.php?id=9&tx_news_pi1%5Bcontroller%5D=News&tx_news_pi1%5Baction%5D=detail&tx_news_pi1%5Bnews%5D=24835&cHash=d9c2449ca4cddc13f36ac673c4fe5891
Nader odlotowy post, drobiazgowe zapisy polecam wszystkim literaturę
Dziękuję za miłe słowa 🙂
Kolia, uważam że nadinterpretujesz przepisy prawa wodnego. Prawo wodne mówi jedynie, że nie wolno grodzić nieruchomości w odległości 1,5 m od linii brzegu i że nie wolno zabraniac przejscia przez ten pas. Nie mówi dlaczego i własne domysły na ten temat sa nieuprawnione. Nie mówi też nic o prawie do przebywania na tym terenie. Są w ruchu drogowym zakazy zatrzymywania i postoju. Tak jest moim zdaniem i tutaj. Czym innym jest przejście czy dobicie do brzegu, a czym innym przesiadywanie nad brzegiem. Czym innym korzystanie z wody w granicach linii brzegowych, czym innym korzystanie z terenu przyległego do wody. Pozostaje jeszcze ważna sprawa definicji linii brzegowej i urządzeń wodnych zlokalizowanych nad wodami. Linia brzegowa nie musi pokrywać się z granicą lądu i wody, zwłaszcza jeśli są na tym obszarze urządzenia lub budowle wodne np. pomosty, kąpieliska, przystanie. Prawo wodne nie dzieli tych urządzeń na leżące na gruntach pokrytych woda i gruntach przyległych, a linia brzegowa przebiega po granicy tych urządzeń /NSA 22.10.10/
Tak tak, tyle tylko, że jest wręcz odwrotnie! Sa wprawdzie klienci, którzy może i naduzywają/ograniczają tzw.1,5m do linii wody, ale znakomita większośc tylko z tego powodu, że tzw. turyści – wedkarze, wodniacy…itp – jeszcze bardziej nie znaja prawa i wymyslają cuda , cudeńka co to się im należy! Posiadam działkę z dostepem do linii brzegowej ponad 20 lat, a więc wiem co piszę! Wystarczyło że uporządkowalem brzeg, a wnet znalazlo sie “100tys” chętnych, żeby wędkować, biwakwać, grilować i oczywiśćie po sobie nie sprzatać! A już, gdy zwrociłem uwage, że droga komunikacyjna wzdłuż brzegu znajduje sie 70m dalej – z tego względu, że notorycznie “musieli” przechodzić w polowie mojej posesji – zaczeli wymyślać ile to im metrow “przysluguje”! Ciekawe, że nikt nie ma pretensji do tych miejsc, gdzie nie ma swobodnego dostepu do wody, lub gdy brzegi sa zaniedbane, tylko każda jełopa pcha się na gotowca! Jedyne rozwiązanie, to w końcu ustalić zdrowe zasady lub w końcu okreslić jednoznacznie, że wlasnośc to wlasność, a nie jak w w tym chrym państewku – jestes wlaścicielem….chyba, że akurat “sąd” postanowi inaczej?! Są przy akwenach miejsca dostepu publicznego i na tych nalezy się skupic, a nie ingerować z niewiadomo jakiego powodu – może ‘wyższy cel spoleczny”, a co to takiego?? – w prywatna wlasnośc i za wlasne prywatne pieniądze utrzymywaną! Podam jeszcze jeden argument, że te państewko nie ma racji bytu: od 1990r zmienilo się prawo w stosunku do firm korzystających z prywatnego terenu, np. cieplownie, zaklady energetyczne. Z wpisem w 2008r do KC o tzw. slużebności, proszę sprawdzić, czy i ile takich firm zdobyło się na wyjątek i od 1990r uregulowało z prywatnym wlaścicielem, stosunek prawny do wlasnych umiejscowionych tam urządzeń?! O służebności z 2008r nawet nie wspominam!
Kolego – powinieneś postawić ogrodzenie swojej posesji 1,5 m od brzegu i siedzieć tam sobie z najlepsze. A brzegiem powinna biec ścieżka dostępna dla każdego. Jak ja uporządkuję np. trawnik pod Pałacem Młodzieży w Warszawie to nie oznacza, że mogę tam zabronić wstępu.
Ja mam działkę z rzeczką (2m szerokości) w granicy z tyłu działki i muszę powiedzieć, że każdy kto ma dostęp do owej rzeczki to ma jak nie minimolo wysunięte w rzeczkę, to mostek przez rzekę-z grodzeniem terenu do samej linii brzegowej włącznie-przpis mimowszystko uważam za półmartwy-bo o ile na jeziorach ktoś czasem kontroluje odległości o tyle na wiejskich małych rzeczkach różnie to z Tym bywa.
W myśl najnowszego orzecznenia NSA teraz każdy będzie mógł domagać egzekowania przepisów – nawet na małych rzeczkach…